niedziela, 7 lutego 2010

Plany, plany, plany...

A jednak ktoś to czyta! I to więcej niż jedna osoba, o której jak dotąd wiedziałem :-D. Tak naprawdę to doliczyłem się czterech.
W związku z tym, pozstanowiłem odpowiedzieć na tradycyjne pytanie - co z tym blogiem?! Otóż wbrew pozorom dużo się na nim dzieje... w mojej głowie. Korzystając z zimowej nieobecnośći rodzinnych przyległości, postaram się trochę nadgonić z treścią.
Na początek zaległośći największe, czyli mój subiektywny przegląd obiektywów z bagnetem F. Nie, nie jestem nikonowym szowinistą!
Inne systemy leżą w troszkę dlaszym horyzoncie czasowym, choć patrząc na ilość wolnego czasu jakim dysponuję, bardziej adekwatne wydaje się być określenie: za horyzontem zdarzeń :-)
Cóż zatem planuję w tej materii (tej której prędkość ucieczki nie jest wieksza od C)?
  • AF-S 18-70 DX - Od niego wszystko się dla mnie zaczęło - mówię o pierwszych zdjęciach zrobionych świadomie, a nie na jak to mawia moja żonka z "tym zielonym z napisem AUTO" - problem tylko w tym, że o ile na tekst to pomysł się znajdzie, to ze zdjęciami może być krucho - sam wiem, że wybitny nie jestem, a ten obiektyw przestał mnie interesować na długo zanim zrobiłem coś co przechodzi nawet moje, pozbawione samokrytyki filtry.
  • AF-S 17-55 DX - Podejść pod to szkło miałem ze cztery. Uczucia bardzo mieszane, choć jeśli kryzys potrzyma, to nie "wejdę w FF", jak to się na forach branżowych mawia, tylko kupię ten obiektyw i zostanę w DX. Ze zdjęciami do tego artukułu jest lepiej, bo przeważnie pożyczam go przy specjalnych okazjach, a wtedy się przykładam.

  • Kolejnym wielkim nieobecnym i niejednokrotnie wspominanym jest AF-S 70-200 - tu było podobnie jak z 18-70 - wrażeń dużo, materiału zero - literalnie 0, bo wcięło mi zdjęcia jakie robiłem tym obiektywem z intencją opisania go. Na szczeście nie dawno miałem okazję wyprowadzić go na spacer z podpiętym D3 (fajnie jest mieć zaprzyjaźnione studio fotograficzne)
Tyle jeśli chodzi o trzymanie się ściśle konwencji, którą obrałem na początku. Żeby trochę zamieszać, wymyśliłem jeszcze coś takiego:
  • FF dla ubogich, czyli wygrzeb sobie starą lustrzankę. Mam ten luksus, że posiadam Nikona F60. Wywołanie i skan do 6mpix to dziś koszt rzędu dwudziestuparu złotych, a radości dostarcza to co nie miara. Już w tej chwili mam wystrzelaną Velvię 50 (około 45zł za rolkę) teraz bawię się jakimś przeterminowanym diapozytywem do wnętrz.
  • F60 ma nikkora AF-D 28-80 - nie będę się upierał przy tym obiektywie, bo jak go do cyfry (D70) podpiąłem, to jego mocno dyskusyjna jakość nie przekonała mnie do używania tak niepraktycznego jeśli chodzi o DX-owe kąty widzenia szkła.
  • Miałem pożyczonego Zenitara 16 f/2.8 - strzelałem nim na F60 (choć nie tak ładnie jak na zlinkowanym blogu : versus D300 z Sigmą 10-20.
  • Zabawy starymi analogami mogą być ciągnięte do woli - w rodzinie plącze się jeszcze jakiś Zenit i ze dwa EOSy 300.
  • W zasadzie to miałem w łapach kilka korpusów cyfrowych - można też i o tym coś napisać. W zasadzie z Nikonów, to prościej powiedzieć czego nie widziałem: rodziny D40-D3000. pozostałe, dwu, trzy i jednocyfrowe jak najbardziej, choć D3Xa to mocno za mało.
  • Pewnie mogę zaktualizować opisy większości obiektywów o wrażenia ze współpracy z analogiem, ale wolę poczekać, aż znajdę minumim F65, bo z moją ef-sześcdziesiątką nie działa AF w obiektywach AF-S, co zakrawa na kiepski dowcip, zwłaszcza dla użytkowników tańszych-nowszych i pozdawionych "śrubokręta" korpusów Nikona.
  • Jeśli troszkę nagiąć pawa fizyki i spojrzeć za wspomniany horyzont, czają się tam cztery ciekawe olki: archaiczny E-20, E-300, E-1 i mój ulubiony E-3. Wszystkie z arcyfajną szklarnią.
Tyle planów - Patrząc na tempo, pewnie zejdzie mi na to cały rok... Następny w kolejce jest 18-70. Na zachętę fragment wstępu, a może zakończenia? tekstu na ten temat:
"... Szkło mimo swych lat (premiera bodajże w 2004) nadal wyróżnia się w natłoku nikomu nie potrzebnych nikkorów 18-cośtam. W mojej opinii, godnego następcę znalazł ten obiektyw dopiero w postaci AF-S..." - nie zdradzę, którego :-)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nie mogę w to uwierzyć!
Pan Marcin, dał nowy wpis na blogu ;-)
Oby częściej, oby częściej!

Unknown pisze...

Obiema "rencami" się podpiszę pod "oby częściej" ;)