poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Sigma 500 f/4.5 EX


No i znowu kilka pozlotowych refleksji na temat różnych szkieł. Tym razem przemyślenia dotyczą prawdziwego egzotyka: potężnej 500 mm Sigmy. Jest to waga ciężka zarówno w rzeczywistości (waga ponad 3kg) jak i w portfelu. Cena na poziomie 15-16 tysięcy złotych jest raczej zaporowa dla amatora. Warto przy tym wspomnieć, że konkurencyjne szkła ze stajni Nikona potrafią kosztować ponad dwa razy więcej.
Wracając do Sigmy. Nie zamawiałem jej. Poprostu została porzucona do wypożyczenia przez innych uczestników imprezy. Jak zwykle w takich wypadkach zadecydował imponujący wygląd, który przykuł moją uwagę. Jak tylko można było ją wziąć: wziąłem. Jadąc na zlot nastawiałem się na zabawę z 4 szkłami: 17-70, 10-20, 70-200 i 30. Tak wielkiego tele w ogóle nie miałem w planach i jak to zwykle bywa takie nieplanowane rzeczy potrafią dostarczyć najwięcej radości. I tak też się stało.
Na początek parę słów o ergonomii. W zasadzie w tej klasie szkieł można zapomnieć o kwestii "wygody użytkowania". Z racji swoich gabarytów Sigma 500 jest cholerycznie niewygodna: w zestawie z D300 całość waży ponad 4 kg, co raczej uniemożliwia fotografowanie "z ręki". Do zapewnienia jakiejkolwiek stabilnośći potrzebny będzie monompod. Solidny. A jeszcze lepiej statyw. Też solidny. Mój Manfrotto 055pro dałby radę gdyby nie głowica: nieco zużyta "3d", po prostu nie dawała rady. Zadowalające efekty osiągnąłem dopiero po zastosowaniu wężyka spustowego, po tym jak całe to koromysło przestało się trząść na statywie :-(. Warto w tym miejscu wspomnieć, że ta potężna konstrukcja nie jest wyposażona w żaden system stabilizacji obrazu, co przy tak długim obiektywie wydaje się być niezbędne.
No dobra, ponarzekałem, ale i tak z dobrotliwym uśmieszkiem, bo nawet po zataszczeniu tego grzmota w plener (ze statywem, głowicą i body całość waży pewnie z 10kg), rozwiązaniu problemu drgającego statywu (słaba głowica) reszta to czysta frajda: kosmiczny kąt widzenia (5 stopni), naprawdę fajna ostrość nawet przy całkowitym otwarciu, szybki AF dają sporo dobrej zabawy.
Zasadniczo to nie jestem fanem szkieł super-tele bo nie fotografuję ani ptaków ani kupujących wódkę gwazd seriali dla "superexpresu". Jeśli już "wchodzę w tele" to głownie do portretu, a tu 500 mm jest jednak lekką przesadą, lub do makro. Od czasu kiedy przestałem umierać za skalę 1:1, stwierdziłem, że klasyczne teleobiektywy lepiej nadają się do "scen" makro niż dedykowane szkła. Dlaczego? Chodzi o dystans roboczy. Wszystkie obiektywy makro z jakimi miałem do czynienia miały swoje obszary robocze na poziomie 30 cm od matrycy, co powodowało w niektórych przypadkach rozgniecenie "modela" filtrem. Pod warunkiem że nie uciekł.
Sigma 500 dała mi aż 4,5 metra dystansu roboczego! Z tej odległości swobodnie można fotografować duże płochliwe owady takie jak ważki czy motyle, czy też szerszenie do których wolałbym się po prostu nazbyt nie zbliżać.


Wspominałem już o kosmosie? 500 mm jest naprawdę cudowne do fotografowania księżyca. Co prawda nie mieliśmy do naszego satelity zbyt wiele szczęścia, obie noce byly lekko zamglone, a wschód księzyca wypadał dość późno, mimo tego część zdjęć jest dość udana. Tutaj też trafiła się ciekawa niespodzianka. Otóż przy fotografowaniu księżyca obwiedzionego lekką poświatą z powodu mgiełki wyszły dramatyczne rożnice w jakości zdjęć zapisanych w NEF versus JPEG. Nie trudno się domyśleć na czyją korzyść. Przypuszczam, że winnym jest algorytm stratnej kompresji w JPEGu, który w dużym skrócie, z trzech pixeli w kolorach A B A zrobi poprostu trzy pixele w kolorze A A A, a następnie będzie przeszczęśliwy mogąc to bezstratnie skompresować jako 3xA. Dlaczego o tym piszę? Otóż różnice jakie wyszly pomiędzy zestawem D300 + Sigma 500 i D80 + Sigma 150-500 były dramatyczne. Po zamianie body, na D80 z 500 też było słabo. To wyeliminowało szkła jako źródło problemu. Po kilku eksperymentach, okazało się, że winny jest format zapisu.
Morał: Sigma 500 f/4.5 EX to stałoogniskowe, wielkokalibrowe odświeżenie punktu widzenia. Z racji ceny raczej dla ekscentrycznych amatorów-milionerów (albo dla kasiastych paparazzi czy fotografów sportowych). Szkło dość wymagające: rozmiary, brak stabilizacji, ale dające w zamian dużo przyjemnośći i z racji ekstremalnego kąta widzenia stanowiące dobre wyzwanie dla wyobrażni. A o to przecież w tym całym fotografowaniu chodzi. Nie?

Brak komentarzy: