czwartek, 21 lutego 2013

Macho-paparazzi

Tekst trochę stary i prawie bez zdjęć (miałem cośtam wybrane, ale po spojrzeniu na nie z perspektywy 3 lat szału nie było). W ogóle nie miał szczęścia, bo dopisywałem do niego po parę zdań chyba od 5 lat. A to chyba dlatego, że to jedno z najfajniejszych szkieł jakie miałem w rękach, swego czasu też najbardziej upragnione. W efekcie próbując je jakoś opisać dostałem zatwardzenia intelektualnego. Mimo to postanowiłem to puścić, ot tak w ramach odkurzania bloga. Dlatego też nie ma w nim wzmianek o nowościach w tej klasie - Sigma ma już trzecią, w końcu udaną generację tego szkła, Tamron też się ogarnął, no i Nikon w końcu zauważył, że można robić fajne szkła ze światłem f/4.

Nadszedł czas na rozliczenie z największym demonem - zarówno z sensie gabarytów jak i nieco przenośnym. Tym razem na "tapetę" biorę AF-S 70-200G 2.8 VR. Nie, nie posiadam tego obiektywu, a czy żałuję, to się dopiero okaże, choć Ci co czytali mój post sprzed parunastu miesięcy pewnie odpowiedź znają :-) Do dzisiaj się z niego całkowicie nie wyleczyłem, choć zdrowy rozsądek mówi zdecydowane nie.
Co jest zatem na tak? Wszystko poza zdrowym rozsądkiem: optycznie - doskonały, wykonany przeciwpancernie, skuteczny VR i szybki AF, bardzo przyzwoite światło i coś co ma bardzo nie wiele obiektywów na rynku (ale za to prawie wszystkie to 70-200 f/2.8, choć u Canona też i F/4): nie zmienia rozmiarów nie tylko podczas ostrzenia ale także i zooma!
A jak ktoś lubi macho-duży sprzęt to powinien być jeszcze bardziej zadowolony, bo rozmiar jest tu... imponujący. W ogóle jest to jeden z ładniejszych obiektywów.
No i właśnie z tym rozmiarem mam problem - podoba mi się i w ogóle, ale wystarczy połazić z nim trochę i zaczyna mocno ciążyć.
Pierwszy raz podpinałem go do D80 - w efekcie bałem się zestaw powiesić na pasku, bo spodziewałem się że ta kolumbryna wyrwie bagnet. Nie bez potrzeby obiektyw wyposażony jest w solidną obrożę do statywu/monopoda.
Moje kolejne z nim spotkanie nastąpiło już w połączeniu z D300 co dało bardziej zrównoważony zestaw, ale dopiero krótki spacer z D3 uświadomił mi jak ciężkie życie mają paprazzi. Tyle wyzłośliwiania się na wagę, która przecież przydaje się - ciężki zestaw dużo stabilniej leży w rękach.
Ale zostawmy mechanikę. Mój ulubiony, nieco ezoteryczny temat: plastyka: Krótko mówiąc wybitna. Światło 2.8 w połączeniu z atrakcyjnie długimi ogniskowymi daje fantastyczne możliwości eksponowania i maskowania poszczególnych elementów kompozycji. Należy przy tym zaznaczyć, że jest to całkowicie używalne 2.8. Żadnych kompromisów na brzegu kadru!
Światło 2.8 ma jeszcze jeden miły aspekt: AF - przy połączeniu do z szybką puszką klasy D3, albo Dxxx daje w pełni używalny zestaw "sportowy" - trzeba tylko być w odpowiednim miejscu i zdążyć nacisnąć spust migawki - A nad tym muszę jeszcze popracować :-) .
Kupować zatem czy nie kupować? Jestem na nie - mam ten luksus, ze mogę go pożyczyć, dlatego mogę pozwolić sobie na dopuszczenie do głosu mojego rozsądku (mam coś takiego?) Ale znam takich co jak chcą to muszą....

Na osłodę jedno zdjęcie, strzelone na spacerze z zaprzyjaźnionym właścicielem D3 i wspomnianego szkła:



Brak komentarzy: